R e k l a m a

Odpowiedz do: Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana

Pajęczno Forum Forum mieszkańców powiatu pajęczańskiego Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana Odpowiedz do: Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana

#27376
Krzysztof
Gość

Bardzo interesująca strona. Zajmuje się historia ludzi z naszego miasteczka od dosyć dawna . Grono moich przyjaciół co jakiś czas otrzymuje ode mnie kolejne historyjki.
Oczywiście te z czasów II wojny są najbardziej ciekawe. Reanimowałem (tak własnie reanimowałem) ostatni oddział AK w Pajęcznie przy ogromnej pomocy panów Mariana Lisa, p. Iskry, p. Rozumka , p. Karońskiego , pani Wańkiewicz- Szlenk , pani Janiny Modlińskiej – Hałaczkiewicz. Mam niektóre relacje spisane . Podzielę się z wami tymi opowieściami.
Moje publikacje mają tą przewagę ,ze wymieniam w nich źródła informacji. Niestety , mam też takie informacje ,które dotknęłyby niektórych naszych (bogu ducha winnych) współmieszkańców. Dlatego z tymi wiadomościami będę się wstrzymywał. Mam także trochę starych zdjęć , wzbogaca one moje wpisy.
Zobaczyłem także w waszych wpisach bardzo ciekawą propozycje -spisywania wspomnień . A więc przeprowadzajmy rozmowy z naszymi dziadkami, sąsiadami , bo jak ich zabraknie to znikną te wspaniałe historie.

Rozmowa nr 1 z panią Janina Modlińska primo voto Hałaczkiewicz z domu Grzesik
– rocznik 1915 żołnierz AK pseudonim „Sarenka”, „Poziomka”
fragment:
„ jedną z działalności Armii Krajowej w Pajęcznie była pomoc żydom ,którzy przebywali w getcie oraz którzy pracowali w kamieniołomach zwanych Wapienicą . Ponadto podrzucanie żywności młodych żydom do kościoła ,gdzie było miejsce koncentracji żydów z okolicy. Wspomina kilka makabrycznych wydarzeń:
Pierwsze związane jest z likwidacja getta. Na targowicy powyżej Wapienicy w którym pracowali żydzi ,podjechały wozy tzw. krowiaki i na nie lokowano żydów. Hitlerowcy w tym czasie bardziej opornych rozstrzeliwali na miejscu. Pani Modlińska mieszkała w budynku przy ul;. Mickiewicza tuz przy kamieniołomie w jego sąsiedztwie ,doskonale widziała rozgrywające się wówczas sceny. Jednym z rozstrzelanych był żyd którego dwoje swoich dzieci 2-4 letnich zostawiał na czas pracy w kamieniołomie , w ogrodzie pani Modlińskiej wówczas Hałaczkiewicz pod jej opieka ,miała tez swoje małe dziecko . Podczas tych tragicznych zdarzeń kiedy był zastrzelony ten żyd ,jego żona w swej determinacji zaczęła biec z krzykiem na ustach w kierunku ogrodu p. Modlińskiej ,do swoich dzieci. Niemiec który zastrzelił jej męża , ponownie wycelował i strzelił do niej ,leżała ta żydówka, zabita na oczach swoich dzieci, przez cały dzień. Dzieci widziały tę scenę ale p. Modlińska wcześniej je złapała bo się wyrywały do matki , zakryła im rękami usta i ukryła się w krzakach. Niemiec zainteresował się tym dlaczego żydówka biegła w stronę ogrodu , podszedł w pobliże i nasłuchiwał ,po chwili odszedł nie domyślając się że kilka metrów od niego schowana w krzakach leży p. Modlińska z dziećmi .Dziećmi początkowo zajęła się Pani Modlińska ale ze względu na ciasnotę panująca w jej mieszkaniu , zabrała je w nocy do swych rodziców Grzesików ,którzy mieszkali na Ogrodowej , stamtąd przeniosła je na ul. Trębacką do chaty , „ która gdy zapaliły się w niej światła to była latarnią dostrzegalną z najdalszego krańca Pajęczna”. Chata była stara i miała ogromne szpary .Dzieci przebywały u Grzesików tylko w dzień ,ponieważ wieczorem przychodzili partyzanci i oni zajmowali kwaterę,ponadto była to rodzina „na oku” volksdeutschów i nie chcieli oni ryzykować nocowaniem dzieci u siebie . Na noc zabierali je do domu Struzika Władysława na Trębackiej koło krzyża ,którego rodzice byli bardzo niezadowoleni z tej nowej sytuacji. Dziećmi opiekowała się dziewczyna z Dylowa Szlacheckiego ,która była na służbie u Grzesików – obecnie Janina Struzik . Dzieci udało się bezpiecznie przechować do końca wojny ,po wojnie jakiś komitet żydowski te dzieci jako sieroty zabrał do domu dziecka.

Drugi makabryczny epizod dotyczył obserwacji kościoła jaki dokonywała pani Modlińska podczas zabierania stamtąd żydów, głównie młodych bo starszych Niemcy rozstrzeliwali wcześniej i w trakcie tej wywózki ,słychać było ciągłe strzały karabinowe . Pani Modlińska ukryła się na strychu domu naprzeciwko kościoła , w domu ,gdzie później była piekarnia Lasoty , widziała jak podjechały wozy tzw. krowiaki i na nie pakowano żydów w asyście „wachmanów” i pajęczańskich volksdeutschów .W pewnym momencie do wozów podeszła babinka żydówka ,która rozpoznała swojego syna i która chciała dać mu jedzenie. Zauważał to volksdeutsch Gałkowski i odepchnął kobiecinę .Ta z kolei poznała go ,bo musiała być z Pajęczna albo z okolicy i zaczęła błagać Gałkowskiego żeby zezwolił jej na przekazanie żywności. Błagania staruszki nasilały się i nawet zaczęła na klęczkach całować ręce volksdeutscha ,żeby on dał jej pozwolenie. Zdenerwowało go to tak bardzo ,że w pewnej chwili oddalił się do stojącego nieopodal żandarma niemieckiego i coś mu tak powiedział. Żandarm zaszedł staruszkę od tyłu i strzelił jej w kark.