Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana
Pajęczno › Forum › Forum mieszkańców powiatu pajęczańskiego › Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana
- This topic has 485 odpowiedzi, 5 głosów, and was last updated 4 months, 1 weeks temu by WlodekRutkowski.
-
AutorWpisy
-
ManiekGość
Chciałbym abyście w tym temacie podzielili się z nami okruchami Historii nieznanej i zapomnianej lub specjalnie nie wspominanej bo jest wstydliwa, a opowiedziała wam ją kiedyś np. wasza babcia czy dziadek a szkoda by odeszła w zapomnienie, może macie jakieś pytania i ktoś zna odpowiedz? może ja zacznę
czy w kościele są katakumby ? gdzie jest wejście
w Pajęcznie były kiedyś wykopaliska archeologiczne ? gdzie one były ?CzesiekGośćO katakumbach w kościele słyszałem ale tylko historie, bo nie znam osobiście nikogo kto by je zwiedził. Sądzę, że warto było by podpytać nauczycieli historii (tych starej daty) może coś wiedzą o wykopaliskach archeologicznych.
Po Pajęcznie chodzi jeszcze opowieść o pewnym mieszkańcu, który „dorobił” się na żydowskim złocie ktoś wie coś więcej na ten temat?ejdrjenGośćO wykopaliskach słyszalem ze w miejscu gdzie odbywa sie w kazdy wtorek rynek dawno temu wykopano dwa dyszle od woza( ponoc bylo to we wtorek) dlatego w kazdy wtorek jest dzien dyszla. Nastepna historia to w miejscu gdzie kiedys miescila sie najwieksza wypozyczalnia vhs w piwnicy znaleziono małego Kevina, podobno byl nadal sam w domu! a w okolicy stał dom shreka,który tak sie przyzwyczaił do życia w bagnie,ze nie chce opuscic Pajęczna (ponoc powiedział,ze zamieszkiwał różne bagna ale takiego jak jest tutaj to nigdy) Ostatnia historie,ktora słyszałem to o ptaku kawce złodziejce,ktory gdzie sie nie pojawi i do czego sie nie przyłączy tam cos zginie,beda jakies oszustwa. (Kawka wskazywała wiadomo jaka miejscowosc i jakich mieszkancow a oszukani zazwyczaj byli mieszkancy okolicznych gmin i miejscowosci) trwa to do dzis. Tak wiec drodzy mieszkancy Pajeczna powtórze to po raz kolejny nie doszukujcie sie zadnych historii Waszej miejscowosci,bo nigdy nic ciekawego nie miało tu miejsca i miec nie bedzie! 🙂 Pozdrawiam
jaGośćkolega Kwaka z Sroką Ci się pomyliła ale to szczegół, wnioskuje po Twoim wpisie że jesteś z wsi która aż po Wiatrakową Górę powinna być zalana w pizdu 🙂
ManiekGośćspokojnie nie reagujmy na takie wpisy bo tak dotkniętym ludziom przez los tylko reakcja sprawia przyjemność, co do znaleziska po żydach wszyscy wiedzą kto znalazł, zawsze za młodu słyszałem o bunkrach w pajęcznie jeden na „chinskiej” 2 pod salą gimnastyczną podstawówki, pamiętam też ze mówili o przejsciu ze studni na placu kościoła na cmentarz, pamiętam jak 2 łebaszków w latach 80 rzekomo weszło do tej studni ale przejście na wysokości biedronki było zasypane, tylko znaleźli worek z jakimiś srebrnymi monetami i chodzili chwaląc się nimi
JanekGość„Kto nie zna historii ten zawsze pozostanie dzieckiem” Cyceron.
PajęczankaGośćDużo się działo „za wojny” : getto na „Kanale” (Pajęczanie wiedzą gdzie;), synagoga w kinie, pierwsza niemiecka bomba zrzucona niedaleko (prawdopodobnie w okresie kiedy bombardowany był Wieluń), stacjonowanie ruskich wojsk, stare lotnisko za Ługiem (tak tak, nie Matusowcem ;), cmentarz na żwirowni – prawdopodobnie całkiem niedawno jeszcze znajdowano tam ludzkie szczątki, wywóz w większości młodych ludzi na roboty do Niemiec (punktem wylotowym był Wieluń), zamknięcie Kościoła na okres wojny, księgi parafialne prowadzone przed wojną pisane były w j. rosyjskim; fajna jest też gwara pajęczańska (ale to już niestety nieliczni pamiętają)…pozdr
marianGośćPodobno w czasie wojny, ludzie z Pajęczna byli ustawieni na rozstrzelanie to było gdzieś jak ulica Długa czy Ogrodowa, babcia opowiadała(stała w grupie osób przygotowanych do rozstrzelania), nadjechał jakiś żołnierz z rozkazem od Wielunia i odstąpiono od tego czynu.Ludzie uratowani z tego zdarzenia, mówili że żyją dzięki modlitwie do OBRAZU MATKI BOŻEJ PAJĘCZAŃSKIEJ.(JEŻELI KTOŚ COŚ WIE NA TEN TEMAT PROSZĘ O WPIS)
PajęczankaGośćhmm…to były okolice getta właśnie, słyszałam że większość Żydów została wywieziona przez Niemców (prawdopodobnie w dość krótkim czasie- niestety nie pamiętam już jak krótkim: dzień a może tydzień), słyszałam tylko, że byli oni przez Pajęczan raczej dobrze traktowani, i kilka rodzin przetrwało wojnę i nadal tutaj mieszka (pamiętam historię sąsiadów, o których dziadkowie mówili, że po wojnie zmienili oni nazwisko na „bardziej polskie”); napisałam „dobrze traktowani”, słyszałam bowiem historie podobne do tych z „Pokłosia” które działy się w okolicy m.in. Działoszyna czy Siemkowic; o egzekucjach Polaków w Pajęcznie nic nie wiem(tylko roboty), natomiast w okolicy tak, jakieś były…
PajęczankaGośćaha, być może byli to ludzie (łącznie z Twoją babcią), którzy zostali wysiedleni z domów, w których miała przebywać później ludność żydowska a rozkaz niemiecki ograniczał się „jedynie” do wywozu Polaków a nie ich rozstrzelania
JanekGośćMoże Admin pozwoli na wrzucanie zdjęć i materiałów archiwalnych,prasowych dotyczących naszego regionu? 🙂 – Wątek jest bardzo ciekawy 🙂
RedakcjaKeymasterJanek – masz rację, temat bardzo ciekawy. Możliwość dodawania załączników mają tylko zarejestrowani użytkownicy. Tymczasowo można wysyłać zdjęcia na admin@twojepajeczno.pl.
JanekGośćGazeta Radomskowska 1933, nr 44, s. 3-4. Cz. VII
Organizacja P.O.W. na terenie północnej połowy powiatu radomszczańskiego była bardzo silną liczebnie, jak również postawioną pod względem wyszkolenia bojowego i subordynacji. Biorąc to pod uwagą, jak również poważne zadania, jakie P.O. W. miała wykonać ze względu na wilcze apetyty sąsiadujących Niemców na leżące w stertach, stodołach i spichlerzach zboże – Komenda Okręgu V w sierpniu 1918 r. wydzieliła północną połowę powiatu od toru kolejowego z obwodu IV – Radomsko i utworzyła oddzielny obwód V z siedzibą w Pajęcznie. Komendantem V obwodu został mianowany ob. Longin – Koszyca, ja zaś zostałem mianowany zastępcą komendanta obwodu V. Komendantem lokalnym w Sulmierzycach został mój zastępca, ob. Kazimierz Kwapiński.
Po tej zmianie praca nasza nabrała jeszcze większego rozmachu. Żandarmom austriackim sprawiliśmy tyle kłopotu, że lepiej czuliby się na froncie. Nigdy patrole austriackie nie wychodziły w mniejszej ilości jak 5.
We wrześniu 1918 r. grupa naszych ludzi, uzbrojona w zdobytą broń, wymaszerowała na teren okupacji niemieckiej i w okolicach Częstochowy, Kłobucka, Działoszyna, Wielunia robiliśmy straszne dywersje Niemcom, uniemożliwiając rekwizycje zboża. Jak tylko otrzymaliśmy meldunek o jakiejkolwiek większej czy mniejszej rekwizycji – robiliśmy wypad bez względu na granice. Zjawialiśmy się nagle, działając szybko i sprawnie. W tych przypadkach korzystaliśmy z podwód głównie z majątku Wola Wydrzyna.
Od 10 października 120 naszych ludzi nie nocowało już w domach, lecz biwakowaliśmy w lasach, przeważnie w lesie majątku Wola Wydrzyna, czekając każdej chwili na rozkaz.
12 października rozbiliśmy młockarnię w Zielęcinie i Skarzącicach, młócącą zboże dla okupantów, i tego samego dnia podpaliliśmy spichrz rządowy w Kruplinie, dokąd zboże na drugi dzień miało być przewiezione. Wściekłość ogarniała żandarmów, nie mogących nas uchwycić.
W wypadach tych świetnie się odznaczyli Wacław Matyszczak, śp. Edward Wojciszewski – Jastrzębiec zbiegły z niewoli niemieckiej oficer kawalerii rosyjskiej, oraz wszyscy sekcyjni ze swoimi morusami. Wzmocnione
oddziały c. i k. żandarmerii dzień i noc czuwały, chcąc nas uchwycić.
W dniu 14 października kilku peowiaków zostało zwolnionych na skutek prośby na jedną dobę do domu. Tegoż dnia żandarmeria aresztowała spośród nich: Władysława Wojewodę, Michała Kałędkiewicza, Józefa Wojewodę, Bolesława Targońskiego, Tomasza Urbaniaka, Wacława Posmyka, Michała Pazerę.
Pierwsze to aresztowanie poruszyło nas ogromnie. Komendantowi posterunku c. i k. żandarmerii Sarkowi wysłaliśmy wyrok śmierci. Postanowiliśmy za wszelką cenę uwolnić aresztowanych, których skuto w kajdany i na razie wywieziono do Pajęczna. Aresztowanym obiecywano wolność, jeśli wyjawią, kto i co robi w organizacji. Peowiacy jednak mężnie znieśli wszystkie tortury, nie rzucając jednego słowa, które by na szwank narażało wspólną świętą sprawę.
W nocy z 16 na 17 października komendant obwodu ob. Longin – Koszyca zmobilizował 70 ludzi, okrążyliśmy Pajęczno, oddział 15 ludzi poszedł do budynku, w którym byli uwięzieni nasi peowiacy, i drogą zbrojnego ataku miała być rozbrojona straż więzienna, by następnie aresztowanych uprowadzić.
W tej akcji został zabity jeden żandarm austriacki. Wyprawa jednak nie udała się. Aresztowanych przewieźli Austriacy na drugi dzień do Radomska. Starania o uwolnienie aresztowanych nie odnosiły skutków, dopiero rzucona Austriakom groźba zorganizowania w samym Radomsku i w całym powiecie manifestacji ludności odniosła pożądany rezultat. Aresztowanych po kilku dniach pobytu w więzieniu zwolniono za poręczeniem.
Odtąd żaden z nas już nie spał w domu.
Zbliżał się koniec października. Zbliżały się zmiany dziejowe. Te wielkie mocarstwa, nienasycone jeszcze naszą krzywdą, zaczęły pękać od fundamentów.
Wiedzeni intuicją zmartwychwstania, nie mogliśmy doczekać się rozkazu rzucenia się na wroga. Rozkaz wylągł się w naszych duszach. W dniu 31 października podzieliliśmy się z komendantem obwodu ob. Koszycą terenami działań. On wziął Pajęczno – Brzeźnicę, ja zaś Sulmierzyce – Kleszczów. W dniu l listopada 1918 r. na godzinę 4 po południu koło organistówki w Sulmierzycach zarządziłem zbiórkę ludzi komendy lokalnej w Sulmierzycach w „pełnem uzbrojeniu”. Gdy powiedziałem peowiakom: „Rozbrajamy!” – łzy w oczach były odpowiedzią. Ziarno ideowe, ziarno bohaterskiej walki o wolność Ojczyzny, rzucone na przedziwnie wdzięczną glebę dusz polskiego chłopa, zakwitło jak kwiat najcudniejszy, kwiat ofiarnej, choć cierniami usłanej pracy dla „ Tej, co nie zginęła”.JanekParticipantZdjęcie było na niemieckim e Bay,niestety ze znakiem wodnym… Niemieccy żołnierze rozmawiają z mieszkańcami Pajęczna. W tle dawny rynek (obecny park miejski), budynek starej poczty i niemiecki samochód pocztowy.
Attachments:
GekonGośćdużo historii opowiadał mi mój Dziadek nie pamiętam ze szczegółami ale niby chodziło o ul.Ściegienną ze stacjonowali tam Niemcy jak przyjechali ruscy zaczęła się strzelanina, Niemcy przebiegli z murowanego domu do drewnianego a wtedy ruscy podłożyli ogień, ciała wywieźli na „ubogą” słyszałem od innej osoby ze w tym miejscu stoi krzyż przy drodze na białą, podobno na Ściegiennej jest dom zbudowany z murów które były dookoła kościoła, słyszałem ze pierwszy kościół był drewniany i stał gdzieś na terenie osiedla źrudelna, co do zdjęcia piękne znalezisko
-
AutorWpisy