R e k l a m a

Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana

Pajęczno Forum Forum mieszkańców powiatu pajęczańskiego Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana

Przeglądajasz 15 wpisów - od 136 do 150 (z 485)
  • Autor
    Wpisy
  • #28384 Reply
    Janek
    Participant

    76

    #28388 Reply
    Artur
    Gość

    Do Janka. Na zdjęciu z 7 stycznia o nazwie” Zapłocie” Widać dach Synagogi. Bo ja dawno dawno temu słyszałem, że Synagoga była za kinem.Może się mylę.

    #28431 Reply
    Zbigniew
    Gość

    Wiersz o Pajęcznie. Autor nie jest znany. Powstał chyba przed I wojną. Może ktoś, coś wie więcej.

    Na falistym terenie miasto nasze leży
    Otoczone lasami, środkiem strumyk bieży
    a na małym pagórku ku północnej stronie
    Kościół stoi a nad nim blask płatyny płonie.
    Wieża na nim wysoko ku obłokom strzela,
    Druga mniejsza a na niej jest Krzyż Zbawiciela.
    Pochodzenie miasta
    Gród nasz stary pamięta jeszcze Piastów czasy.
    Dawniej dokoła grodu ciągnęły się lasy,
    Wielka knieja, co jeszcze Chrobrego pamięta,
    Tu na łowy zjeżdżali królowie, Książęta,
    Tu król Polski Jagiełło, pogromca Krzyżaków,
    Zapolował wracając z Grunwaldu na Kraków.
    Zygmunt Stary, gdy ciągnął na łowy tą drogą,
    Nadał miastu pastwisko tak zwane Uboga.
    Wśród tych szumiących borów i gęstej Krzewiny
    Istne wielkie królestwo wszelakiej zwierzyny
    I wszelkiego ptactwa pełne na moczarach
    Lęgło się w niedostępnych błotach i szuwarach.
    Dziś już prawie z tych lasów nic nie pozostało.
    Wycięte, wyniszczone, co tylko się dało,
    I jedynie legendy wspominają dzieje,
    Kiedy dokoła grodu ciągnęły knieje.
    Nazwa miasta
    Nazwa miasta pochodzi, jak podanie niesie,
    Od smoka pająka, co mieszkał gdzieś w lesie,
    W jaskini czy pieczarze miał swe legowisko,
    Czyniąc szkody w dobytku, bo był miasta blisko.
    Lęk straszny targał ludem, jak głosi podanie,
    Bo smok kilka sztuk bydła zajadał na śniadanie,
    Na obiad parę owiec, kur, lub pół źrebicy,
    a dość często i ludzi chwytał w okolicy.
    Nikt nie był pewny jutra swego i swej trzody,
    Smok wcale nie przebierał czy stary, czy młody,
    Mężczyzna, czy kobieta, kawaler, czy panna,
    Kulawa, albo chroma, czy brzydka, czy ładna.
    Więc wszyscy bez wyjątku płci i stanowiska
    Trzymali się z dala od smoka siedliska.
    Smok rozzuchwalony rozbił to, co zechciał,
    Bo nikt z najodważniejszych na smoka iść nie chciał
    Nie było ni jednego śmiałka w owe czasy,
    Który by się ośmielił z smokiem iść w zapasy.
    Najdzielniejsi stchórzyli, objęła ich trwoga.
    Lud wierzył, że jedynie pomoc Pana Boga
    Może miasto uwolnić cudem z smoka mocy,
    Więc też wznoszono modły do Pana Wszechmocy
    I do Matki Najświętszej, tej Boga Rodzicy
    Która słynie cudami w całej okolicy.
    I Bóg wysłuchał prośby strapionego ludu,
    Dokonując nad miastem z swej wszechmocy cudu,
    Bo po burzy, co wszystko zwaliła pokotem,
    Smoka znaleźli ludzie martwego pod płotem.
    By przekazać potomstwu, ku upamiętaniu,
    Zdjętą ze smoka skórę, po jej wysuszeniu,
    Jako votum wisiało w miejscowym kościele.
    I może by wisiało tam lat bardzo wiele,
    Lecz pożar trawił kościół, z nim skórę pająka.
    Dziś jedynie wśród ludu legenda się błąka.
    Rodowody
    Najstarszym rodem w mieście są Hałaczkiewiczowie,
    Kosowscy, Charciarkowie, dalej Schabowiczowie,
    Dłubaki, Łuszczyki, Gajęccy,
    Krzaki, Raki, Soleccy, Szukalscy, Modlińscy,
    Grzesiki, Poliszewscy, Dzieżkowscy, Popiele.
    Wszystkich zaś nie wymieniam, bo jest ich za wiele.
    Przydomki
    Ludek tutaj spokojny, lecz plotki lubiący,
    a każdy, tak jak gdyby księże panujący,
    Ma przydomek rodzinny, zwany tu przezwiskiem,
    Który obok nazwiska jest drugim nazwiskiem,
    a przezwisk czy przydomków tych jest bez liku.
    Nikt się o nie nie gniewa i nie robi krzyku,
    Bo jest wprost niemożliwym bez tego przezwiska
    Tak dokładnie określić każdego nazwiska.
    Są, więc Ciopy, Kabany, Poly, Ratowacze,
    Michalaki, Samczyki, Czerwonki, Ciątacze,
    Kościelniaki, Rejenty, Ciuki i Siucherki,
    Solomony, Jelenie, Petysy i Pchełki.
    I wiele, wiele innych, bez liku i składu
    Lecz przytaczam ważniejsze, od tak dla przykładu.
    Sądzę jednak, że żaden z onych obywateli,
    Nie pogniewa się na mnie – me zdanie podzieli,
    Gdyż nie mam zamiaru żadnemu ubliżyć,
    Zacniejszych wywyższyć, mniej zacnych poniżyć,
    Bo wszystkich bez wyjątku lubię, i poważam.
    Nikogo nie dotykam, ani nie obrażam,
    Lecz by dać żywszy obraz naszej okolicy,
    I to tutaj poruszam, lecz tak bez różnicy.
    Wygląd miasta
    Miasto całe jak gdyby, na jakiej podwale,
    Zbudowane zostało na wapiennej skale,
    Stąd domy są przeważnie z wapienia stawiane.
    Nieliczne tylko stare są jeszcze drewniane
    Dach domów w większości gontami pobite,
    Lecz są także papą lub blachą pokryte.
    Obok kościoła rynek, duży zabłocony,
    a od niego ulice ciągną się w wsze strony.
    Środkiem miasta przebiega ulica Kościuszki,
    Na końcach jej, jak gdyby dwa małe wianuszki,
    Stoją figury Świętych Pańskich Męczenników,
    Co świadczy, że się miasto składało z katolików.
    W większości, – bo są także, – lecz jest ich niewielu
    Szwargotliwych, pejsatych synów w Izraelu.
    Kolejność ulic jest następująca:
    Kościuszki, Częstochowska, choć mało znacząca,
    Piłsudskiego, przy której są kamieniołomy,
    Słynne wapienne, z których buduje się domy,
    I wypalają wapno, które się rozchodzi
    Po całej okolicy, a nawet do Łodzi,
    Do Radomska, Piotrkowa wywożą, a za nie
    Dużo biorą pieniędzy, chociaż bardzo tanie.
    Widawska, którą każdy obywatel w grodzie,
    Kroczy po raz ostatni po życia zachodzie
    Na miejsce, z którego go dopiero odwoła
    Na sąd ostateczny trąba archanioła,
    Stara – Działoszyńska, Garncarska, Polna i Źródlana,
    Zapłocie Podgórze, Ślepa i kościelna.
    a nad samym strumykiem ciągnie się ulica
    Zwana Kanał i nad nią była kiedyś bocianica,
    Lecz gdy ścięto drzewo, biedne ptaki niby
    Zmuszone były szukać, gdzieś innej siedziby.
    Znalazły na Kościelnej, dość długo tam były,
    aż im andrusy gniazdo poniszczyły,
    Wyniosły się, więc z miasta i na Zwiastowanie
    Nigdy odtąd w Pajęcznie bocian już nie stanie.
    Prawie nieznana była w mieście estetyka,
    Jednego porządnego nie było chodnika,
    Które by miastu nadał widok estetyczny.
    Że zaś nasz zarząd miejski był bardzo praktyczny,
    Więc po wielkich wysiłkach rozumu i siły,
    Władze miejskie przed gminą chodnik ułożyły.
    Cementowy rzecz jasna, nie jak innych krocie,
    Na których wystawają tak zwane „Łby Kocie”.
    Dwie „główne perły” godne są uwagi,
    Które mu, że tak powiem dodają powagi,
    a ojcom miasta zaszczyt przynoszą niemały,
    Bo to ich wypocinę – budynek wspaniały
    Rzeźni miejskiej, równego szukać po próżnicy,
    Próbował być chociażby w całej okolicy.
    I remiza strażacka raczej dom ludowy,
    Który po wielu trudach jest prawie gotowy
    W mieście i poza miastem są źródlane zdroje,
    W samym mieście podobno jest ich ponad troje,
    Ocembrowane – zwą się z tutejsza stokami,
    Wodę z nich do niedawna czerpano wiadrami.
    Jest także kilka studzien, lecz że te zawodzą,
    Ludzie chętniej po wodę wprost do stoków chodzą.

    Kościół
    Kościół piękny, lecz wewnątrz nieco zaniedbany,
    Sprzęty już poniszczone, kurz osiadł na ściany.
    Dwie wieże zdobią kościół – na jednej patyna
    Lśniąc w słońcu blaskiem swoim miasto opromienia
    I stanowi unikat też swego rodzaju,
    Gdyż wiele z patynami są tylko trzy w kraju.
    Trzy tylko trzy na świecie, wyszło mi już z głowy,
    Choć wspomniał mi o ty ksiądz pleban miejscowy.
    Ongiś w wieży był zegar i było z nim ładnie,
    Bo czas mieszkańcom miasta podawał dokładnie.
    Dziś zegara już nie ma i tylko jedyny
    Kogut mieszkańcom miasta podaje godziny.
    a że nie u każdego jest kogut na grzędzie,
    Więc brak punktualności odczuwa się wszędzie.
    I ten stan rzeczy tylko wtedy się tu zmieni,
    Gdy każdy z nas koguta będzie miał w kieszeni.
    Główne drzwi do Kościoła naprzeciw ulicy,
    W kruchcie woda święcona stoi w kropielnicy,
    Którą lud się żegnając całuje Krzyż Pana,
    I modląc się gorliwie pada na kolana.
    Nad wejściem do Kościoła Chór, na nim organy,
    Stacje męki Pańskiej zdobią wokół ściany.
    Po bokach stoją ławki i konfesjonały,
    Na środku wielki ołtarz nadzwyczaj wspaniały.
    Na nim cztery figury Świętych apostołów
    Stoją jakby na straży w asyście aniołów.
    W środku cudowny obraz jest Boga Rodzicy,
    Czczony od ośmiu wieków w całej okolicy,
    Matki Boskiej Pajęckiej z Dzieciątkiem na ręku.
    Kto się do niej ucieknie, nie dozna lęku,
    Ni żadnej ciężkiej trwogi, bo Boża Piastunka
    To całej okolicy nasza opiekunka.
    Kto obraz ten malował i skąd on pochodzi,
    Tego w mieście nikt nie wie,
    Nawet sam dobrodziej.
    Prawdopodobnie biskup Pełka go darował,
    Gdy będąc jeszcze świeckim tu gospodarował,
    Posiadając w okolicy swe rozległe włości
    Przekazał Kościołowi część tych majętności.
    Przez szereg wieków obraz ten cudami słynął.
    Był nawet spis tych cudów, ale ten zaginął.
    Liczne wota przez wiernych złożone
    Zostały przez nieznanych sprawców zagrabione.
    Ramy obrazu i srebrna sukienka,
    Którą jest ozdobiona Najświętsza Panienka.
    Obraz po nabożeństwie bywa zasunięty.
    Nad obrazem Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty.
    W ołtarzu na tabernakulum stoi krzyż złocony.
    Podobno aż z Paryża tutaj sprowadzony.
    Przed obrazem Marii z Dzieciątkiem na łonie
    Zawieszona u góry wieczna lampka płonie.
    a w środku Kościoła wisi u podwału
    Nadzwyczaj okazały żyrandol z kryształu.
    Po bokach dwa ołtarze, a trzeci w kaplicy.
    Na nim święty Leonard patron okolicy.
    Pod kościołem w grobowcach dwóch naszych pisarzy
    Marcina i Joachima Bielskich kronikarzy,
    Którzy się tu rodzili, na tych żyli ziemiach.
    a po śmierci spoczęli w kościelnych podziemiach.
    Dawniej obraz pajęcki słynący cudami,
    Ściągał rzesze pielgrzymów, którzy tu ze łzami
    Korzyli się przed tronem Najświętszej Panienki,
    Prosząc ją o opiekę-zanosząc podzięki.
    a łask zdroje spływały na pielgrzymów rzesze,
    Więc pokrzepieni wracali w rodzinne pielesze.
    Ósmego września odpust był tutaj wspaniały,
    Więc miasto przybrało wygląd okazały,
    Kościół i cały cmentarz pięknie umajony,
    Na ścianach pełno girland i barwne lampiony
    Grały tęczą kolorów w jesiennych promieniach.
    Wszędzie zieleń i kwiaty na wszystkich przestrzeniach.
    Przed kościołem wspaniała aleja z świerszczyny,
    Na niej pełno lampionów, girland, serpentyny.
    Zasypana żółtym piaskiem kwieciem i zielenią,
    Wyglądała jak w maju, choć tylko jesienią.
    Wieczorem wszystkie lampy gorzały radośnie
    Mieniąc blaskiem kolorów, lud śpiewał doniośle
    Nabożne pieśni, które wśród wrześniowej nocy
    Płynęły hen w przestworza do Pana Wszechmocy.
    Jak było tu wspaniale, jak było tu ładnie,
    Tego nie jestem w stanie przedstawić dokładnie.
    W dniu tym wiele kompanii licznych,
    Na czele ich kapłani w szatach liturgicznych.
    Przodem nieśli chorągwie, obrazy, krzyż Pana,
    Lud przed obrazem Pana pada na kolana.
    Przychodziły kompanie z Rząśni i Siemkowic,
    Z Działoszyna, z Wąsosza, Wiewca i Dworszowic.
    Przychodziły z Sulmierzyc, Makowisk, Brzeżnicy,
    a dość często to nawet z dalszej okolicy.
    Przybywali kapłani, pielgrzymki, by razem
    Złożyć hołd przed pajęckim Marii obrazem.
    Po nabożeństwie ludzie wylegli na rynek,
    Każdy chciał mieć z odpustu piękny upominek.
    Kupowane koronki, książki, medaliki.
    Koraliki, zegarki, broszki i kolczyki,
    Organki, piszczałki, kogutki gliniane,
    Pukawki oraz lalki z krakowska ubrane.
    Koło straganów mrowie ludzi się porusza,
    Bo w nich pełno wszystkiego, co zapragnie dusza
    Olbrzymie zwoje kiełbas, stosy rogalików,
    Moc maślanych bułeczek, ciastek, pierników,
    Najróżniejszych cukierków, lemoniada z sokiem,
    a ogórków, owoców jak zasięgnąć okiem.
    Największy jednak ścisk był koło karuzeli,
    Którą niektórzy pierwszy raz w życiu widzieli.
    Więc cisnęli się w tłumie koło niej ludziska,
    By się, chociaż raz przewieźć lub popatrzyć z bliska
    Obok Cygan zawzięcie gra na katarynce,
    Na niej stara papuga, mając losy w skrzynce
    Ciekawym swej przyszłości wyciągnęła dziobem.
    a Cygan uśmiechnięty nabijał trzos z czubem.
    Dziś jest odpust wrześniowy skromnie obchodzony.
    Nie ma tego przepychu, ni biją tak dzwony.
    Nie przychodzą kompanie, ani też pątnicy,
    a jedynie lud wierny z bliskiej okolicy
    Przybywa, by hołd złożyć Niebieskiej Panience
    Miasta i okolicy całej-opiekunce.
    Za Kościołem plebania wygląda wśród kwiecia,
    Przednią lipa, co całe przetrwała stulecia.
    I pomimo, że cztery wieki ma na grzbiecie,
    Trzyma się jeszcze krzepko, jak to dobrze wiecie.
    Stodoły
    Na południe od miasta jest miejskie pastwisko
    Ścięgnami zwane – tamże wielkie zbiorowisko
    Miejskich stodół, które tam od lat bardzo wielu
    Stoją w zwartych szeregach jakby do apelu.
    Raz po raz te szeregi łamią się z sykiem,
    Giną w paszczy płomieni, lud otacza z krzykiem
    Swój dobytek, co niknie w czarnym dymie gęstym.
    a pożary te w mieście są zjawiskiem częstym.
    Czas jakiś po pożarze czuć woń spalenizny,
    Wkrótce się jednak zwykle zagajają blizny.
    Miasto pomału wraca do normalnej pracy,
    Zwożą drzewo, piłują słychać rżnięcie tarczy.
    Lud prześciga się w pracy, tak jak w pojedynku,
    By najprędzej stodoły stanęły w ordynku.
    Więc po kilku miesiącach plac jeszcze goły
    Przybywają jak grzyby po deszczu stodoły.
    Pola
    Ludzie w mieście, choć bardzo są dzielni i zdolni,
    Cóż z tego, kiedy wszyscy prawie mało rolni.
    Grunta są podzielone na małe ogonki,
    Pustawki, wydziałki, podwijaki, zagonki.
    Poszczególne kawałki w różnych stronach pola.
    Szczęściem, że urodzajna jest w tych stronach rola.
    Jedna z dość dobrych jest w tych stronach gleba.
    Pola jak już wspomniałem bardzo rozdrobnione,
    Szczęściem, że na rejony różne podzielone.
    Więc ludziska na roli pracują zawzięcie,
    Jakoś się orientują w takim labiryncie
    Najpierw dwa główne działy dzielą nasze role
    Tak tutaj zwane Duże oraz Małe Pole,
    a każdy dział z kolei dzieli swe zagony,
    Na przeróżne pomniejsze i większe rejony.
    Jest, więc Miodowa Góra, Ciesucin, Smugi,
    Sady Kierz, Mały Dołek, dalej szereg długi
    Innych jak Radzimówek, Wierzby i Pietrzyków,
    Dąbek, Sosna, Olszówka i innych bez liku.
    Rejony te porżnięte polnymi drogami,
    Które są oznaczone różnymi nazwami.
    Jak Ściegińska, Krzakowa, Księża i Rakowa,
    Chwilczyńska, Zabłockiego, Wielka, Zimoniowa,
    Cichoniowa, Smugowa, Wierzbowa, Trębacka
    I wiele jeszcze innych, z ważnych – Majoracka.
    Przemysł
    Przemysł w mieście jest słabo rozwinięty,
    Jest tartak, młyn parowy, że w długach zarżnięty,
    Więc go właściciel sprzedał, kupili Żydkowie,
    Jest tartak i to wszystko, co kto na to powie.

    Handel
    Handel przeważnie w rękach braci z Izraelu,
    Polskich kupców doprawdy tutaj nie wielu,
    Stąd też prym w mieście wodzi zawsze długo brody
    Wajs, Kehn, Braun, Malinberg, albo Koziwody.

    Rzemiosło
    Trochę lepiej się tutaj przedstawia rzemiosło,
    Które w ostatnich latach bardzo się rozrosło
    Najliczniejsi są szewcy, bo jak się podzieli,
    Na każdego przypadnie trzech obywateli.
    Za nimi dalej idą krawcy i krawcowe,
    Którzy szyją na jarmark ubrania gotowe.
    Lepszych krawców w mieście jest dwoje lub troje,
    Że zaś obywatele uczą dzieci swoje
    Wszelkich rzemiosł na miejscu a nie w dużym mieście,
    Więc brak speców trzeba czekać aż nareszcie
    Przybędzie specjalista obcy poczciwina
    Z Zamościa, Brzeźnicy albo Działoszyna.
    I tu osiedliwszy ma pracy po uszy.
    a że dobrze zarabia widać to po tuszy.
    Stolarze to przeważnie są wszyscy rodacy,
    O ich kwalifikacjach wiele nie wspominam,
    Gdyż ich nie znam, poza tym z nimi nie zaczynam,
    Bo są bardzo uczciwi, a ich ciężka praca
    Idzie tam skąd już żaden nigdy nie powraca.
    By się pożalić na nich, stąd wedle rozsądku
    Każdy stolarz w swym fachu jest zawsze w porządku.
    Murarzy, choć jest wielu wszystkim starcza pracy
    Nie ma lepszych lub gorszych, wszyscy są jednacy
    Są tylko starsi wiekiem, młodzi z urodzenia,
    a że u nich to nie ma żadnego znaczenia,
    Więc też każdy z zapałem czeka na wiosenkę,
    By zabrać się do pracy, zanucić piosnkę.
    Kowali w mieście ośmiu, reszta czeladnicy,
    Kuźnie mają przeważnie przy samej ulicy.
    Czterech z nich jest miejscowych, reszta to przybysze.
    Lecz by żyli w niezgodzie o tym się nie słyszy.
    Zgadzają się jak mogą tak jak przyjaciele,
    a że jest ich niewielu, pracy mają wiele.
    Oznaka, że im w ręce lepsza praca wpadła
    Słychać ten donioślejszy z dala dźwięk kowadła.
    Kowal jak kania wody tak wygląda suszy,
    Bo po przekuciu wozów pracy ma po uszy.
    a że przy tych zarobkach też oszczędza trochę,
    Więc napełnia raz po raz to nową pończochę.
    Chyba, że bachusowi składają wizyty
    Do domu przychodzi goły, ale za to syty.
    Powroźnikom też w mieście dobrze się powodzi.
    Każdy z nich jak urzędnik magistracki chodzi.
    Jest ich tylko w Pajęcznie jedna rodzina
    Stary kręci powrozy przy pomocy syna.
    Są uczciwi, spokojni, bardzo pracowici,
    Stąd też głodu nie znają i są zawsze syci.
    Cieszą się poważaniem uczciwości owej
    Stary nawet chorąży jest w straży ogniowej.
    Są jeszcze kołodzieje, cieśle i ślusarze
    Tak zwani mechanicy. Są również brukarze,
    Zegarmistrze, czapnicy, rymarze, szczotkarze.
    Są również fryzjerzy a nawet dryniarze.

    Emigracja
    Kto tylko chce pracować na rodzinnej roli,
    Ten dość ma w domu pracy i chleba do woli.
    Tych jednak, którzy ulegają manii,
    Nęcą lepsze zarobki w Saksach lub Nadrenii.
    Emigracja masowo, gdy nadejdzie pora,
    Sądząc, że im tam marek nasypią do wora.
    Nie pomnąc o tym, o czym ja tu wspomnieć muszę,
    Że tracą wiarę w Boga, a często i duszę.
    Ulegają rozpuście i każdy gotowy
    Zaprzeć się ojca matki i rodzinnej mowy.
    Nie jeden, kiedy wraca stamtąd w swoje strony,
    Na wszystkich patrzy z góry jak paw napuszony,
    I jak indyk złośliwy chodzi nadąsany.
    I wygląda jak fircyk z niemiecka ubrany.
    Szczęściem, że typy takie są w mieście rzadkością,
    Ten fakt należy, zatem powitać z radością.
    Gdy miastowi mniej pokus, znać maja ku temu,
    Są, więc odporniejsi ulegają złem,
    I lepiej wychowani, więc się czasem zdarzy
    Spotkać wśród emigrantów zacnych gospodarzy,
    Wysoko wartościowych uczciwych rolników,
    Bogobojne niewiasty, dobrych katolików.
    Bo nie wszyscy na szczęście ulegają złemu,
    Choć mają za granicą pokusy ku temu.
    Zakończenie
    Tak zakończam historię rodzinnego grodu,
    Takim okiem widziałem me miasto za młodu.
    I takim je prawdziwie pragnąłem przedstawić,
    I historie te społeczeństwu miasta pozostawić.
    Czy historia jest wierna, może ktoś oceni,
    Może doda coś jeszcze, a może coś zmieni.
    Lecz niech mnie nie posądza o brak uczciwości,
    Gdyż takim widziałem miasto mej młodości.

    #28432 Reply
    Zbigniew
    Gość

    Wiersz napisany został po I wojnie i odzyskaniu niepodległości, bo wymieniona jest ulica Piłsudskiego. Nie zmienia to faktu, że nie wiem nic o autorze.

    #28437 Reply
    Zbigniew
    Gość

    Jeżeli ktoś ma ochotę to na stronie
    http://www.genealodzy.czestochowa.pl/pl/zasoby/biblioteka/Wydawnictwa/Dzieje-koscielne-Pajeczna/
    może poczytać Dzieje kościelne Pajęczna autorstwa ks. prof. Władysława Piotra Wlaźlaka.
    Pewnie jest to w Pajęcznie znana książka, ale kto jej nie zna to podaję namiary.

    #28445 Reply
    Lukasso
    Gość

    Stanisław Popiel, rok 1935

    #28450 Reply
    Redakcja
    Keymaster

    Nadesłane przez: Zbigniew.

    #28453 Reply
    Janek
    Participant

    92

    Attachments:
    #28481 Reply
    zbigniew
    Participant

    Odnośnie zdjęcia pajęczno_kościół_stare.jpg (z dnia 23.-1.2015) jest ono na odwrocie podpisane, że jest to rok 1932. Mnie nie bardzo coś pasuje ta data. Z uwagi na to, że widać wyraźnie na zdjęciu, iż wykonywane były jakieś prace niwelacyjne. A takie wokół kościoła wykonywał ks. proboszcz Pogorzelski, który w latach 1906 -1923 był w Pajęcznie. Może nie wszyscy wiedzą, ale wokół naszego kościoła był cmentarz. Ks Pogorzelski zniwelował teren i teraz kiedy odbywa się procesja wokół kościoła, to idziemy po grobach naszych przodków. Cmentarze wokół kościołów były rzeczą normalną. Bodajże w roku 1810 władze zaborcze wydały zakaz pochówków obrębie kościoła (wynikało to pewnie z jakiś przepisów sanitarnych, a kościół prawie zawsze był w centrum miejscowości).
    Nowy cmentarz w Pajęcznie powstał chyba w 1811r. Na załączonym zdjęciu akt zgonów z 1811r. w akcie zgonu Rozalii Chałaczkowej (pewnie forma skrócona od nazwiska Chałaczkiewicz, pisano też przez H) córki Jana Chałaczka i Marianny z domu Bujak iż „Jacet in Cœmetério…..” – leżąc na cmentarzu pajęczańskim.
    Natomiast w następnym akcie zgonu mieszkańca wsi Barany Antoniego Krakowskiego syna Rocha i Marianny z domu Mateja wyraźnie zaznaczone jest „Jacet in Cœmetério novo ad Origentem” – leżąc na cmentarzu w kierunku wschodnim. Następne akty także mówią o nowym cmentarzu w kierunku Siedlec.
    To są moje przypuszczenia, ale takie wnioski można wyciągnąć przeglądając akta metrykalne urodzeń, małżeństw i zgonów naszych przodków z parafii Pajęczno. Akta metrykalne są dostępne i można je swobodnie przeglądać.

    #28491 Reply
    Janek
    Participant

    371

    Attachments:
    #28493 Reply
    Zbigniew
    Gość

    Do Janek. Czy rok wykonania tej fotki jest znany?

    #28494 Reply
    Janek
    Gość

    Niestety nie wiem kto jest autorem zdjęcia i w którym roku było zrobione. Możliwe, że był to Pan Tatarowicz, przedwojenny pajęczański fotograf. Zdjęcie zrobione na Zapłociu , te dwa domy po lewej jeszcze stoją.

    #28497 Reply
    Kamil
    Gość

    Piękny ten wiersz 😉

    #28518 Reply
    Artur
    Gość

    Co to jest za budynek na ostatnim zdjęciu, ten duży jasny po prawej stronie. wydaje mi się , że teraz tam jest remiza strażacka.

    #28521 Reply
    Janek
    Participant

    Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej w Pajęcznie.

    Attachments:
Przeglądajasz 15 wpisów - od 136 do 150 (z 485)
Odpowiedz do: Historia Pajęczna ta nieznana i zapomniana
Twoje informacje