Red Bull 111 MegaWatt w Kleszczowie [WIDEO i ZDJĘCIA]

0

Trasa w spektakularnym „księżycowym” terenie, ryk tysiąca maszyn i tłumy fanów. Taka w skrócie można opisać trzecią edycję Red Bull 111 Megawatt. Spośród 500 zawodników zakwalifikowanych do niedzielnego finału tylko 18 udało się dojechać na metę. Po zaciętej walce, kiedy to cały czas zmieniali się liderzy pościgu, zwyciężył Jonny Walker. Tym samym, Brytyjczyk obronił swój ubiegłoroczny tytuł. Najlepszy spośród Polaków był Tadeusz Błażusiak, zajmujący 5. lokatę.

Red Bull 111 Megawatt to dwudniowe zawody motocyklowego enduro, od trzech lat rozgrywane na terenie Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów. Pierwszego dnia tradycyjnie już odbywały się kwalifikacje, do których przystąpiło 1000 zawodników. Dziś, w niedzielę, o 13:11 do równoczesnego wyścigu przystąpiło 500 uczestników. Od początku na pozycji lidera wymieniali się 24-letni Walker i jego idol Taddy Błażusiak.

Od startu do mety to był dobry wyścig – jestem zadowolony z mojego przejazdu. Oszczędzałem energię na końcówkę, bo wiedziałem, że ostanie okrążenie będzie kluczowe […] W końcówce różnice między czołówką było naprawdę niewielkie, to była trochę taka zabawa w kotka i myszkę, cały czas zmienialiśmy się na prowadzeniu. Można powiedzieć, że to była loteria, kto ostatecznie zwycięży. Cieszę się, że udało się właśnie mnie – komentował tuż po wjechaniu na metę Walker.

Nad ścigającymi się zawodnikami, zapierające dech ewolucje wykonywał pilot Łukasz Czepiela. Czepiela, to jedyny Polak występujący w prestiżowych zawodach – Mistrzostwach Świata Red Bull Air Race. Popis swoich umiejętności dała również międzynarodowa ekipa FMX 4 Ever. Triki na motocyklach crossowych, wykonywane 12 metrów nad ziemią i loty na odległość ponad 21 metrów, publiczność mogła podziwiać trzykrotnie podczas finałowego dnia zawodów.

 

Zmiany na liście startowej były równie dynamiczne, co sytuacja na trasie. Ta została zaprojektowana i zbudowana w na co dzień niedostępnym terenie i składała się z 3 odcinków: szybkim – motocross, technicznym – enduro-cross i najtrudniejszym – extreme enduro. Na tym ostatnim zaskoczyły ich specjalnie usypane kilkudziesięciometrowe „megamuldy”. Dla sporej grupy zawodników nieprzejezdne okazały się także naturalne tereny kopalni. Zróżnicowane ukształtowanie terenu, jego zmienne podłoże stanowiły największe wyzwanie dla uczestników. Dramaturgii rywalizacji dodawała także pogoda: siąpiący deszcz i wiatr. Trudność tegorocznych zawodów Red Bull 111 Megawatt ma swoje odzwierciedlenie w wynikach – tylko 18 uczestników ukończyło wyścig.

Piąte miejsce to na pewno nie jest to, o co walczyłem, ale takie jest ściganie się. Start był dobry, na początku wyścigu jechałem w czołówce i wszystko było pod kontrolą. Ale niestety zrobiłem kilka dużych błędów na podjazdach, które kosztowały mnie kilka cennych minut. Trzy czy cztery razy wybrałem złe ślady na podjazdach i spadłem dość daleko. Goniłem do samego końca, na ostatnim kółku miałem wielki fun z jazdy, poskakałem sobie po fajnych śladach, tyle, co dałem radę, to nadgoniłem. – powiedział Błażusiak.

Jednak oklaski i głośne skandowanie przez kibiców „Taddy“ były najlepszą nagrodą dla Błażusiaka, którego słynnym numerem startowym sygnowane są polskie zawody. To dzięki niemu, o księżycowej kopalni można usłyszeć na całym świecie, a najlepsi riderzy ustawiają swoje starty w zawodach pod nasze rodzime zawody.

fot.: Krzysztof Kardas
Poprzedni artykułPajęczański szpital dostał sprzęt z WOŚP
Następny artykułNie mieszkam z mężem od miesiąca, czy dostanę rozwód?
Subscribe
Powiadamiaj o
guest

0 komentarzy
najstarsze
najnowsze najpopularniejsze
Inline Feedbacks
View all comments