Nie, tym razem nie chodzi o stróżów prawa stojących z fotoradarem, a o kilkusetletnią tradycję, jaka celebrowana jest co roku w Prusicku.
Tradycją już jest, że w ostatnie dwa dni karnawału w Prusicku jest bardzo wesoło i wszyscy, a najbardziej dzieci czekają na „Miśki”. Młodzież z Prusicka, a dokładnie strażacy z miejscowego OSP przebierają się w stroje i chodzą od domu do domu. Zabawiają mieszkańców tańcem i śpiewem, a domownicy w zamian częstują ich smakołykami, jakie mają w domu, a że jest to karnawał, to przeważnie otrzymują przepyszne pączki. Na koniec domowej wizyty każdy zgodnie z obyczajem pomazany jest specjalną sadzą i zaproszony osobiście przez „Miśka” na zabawę organizowaną przez strażaków. Zabawa taneczna trwa tradycyjnie tylko do północy. Bawią się dorośli i dzieci oraz goście i sympatycy tej zabawy.
– Tradycja ta ma bardzo długą historię. Nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają, skąd ona się wzięła. Ważne jest to, że scala ona wszystkich i wszyscy z niecierpliwością czekają na ten dzień w roku. W skład przebierańców wchodzi: misiek, żydki, dziad, cygany, łopacioż, prowadzący, panna z kawalerem oraz policjant, który czuwa nad bezpieczeństwem i grajek, bez którego nie byłoby tak wesoło – mówi Agnieszka Psztyr, mieszkanka Prusicka.
Miśki w przekonaniu mieszkańców symbolizują szczęście na cały rok, radość i poczucie humoru.
Pozdro
Tradycja ważna rzecz.
Dobrze że „Miśki”, a nie „misiewicze”
Kupię dom na Maderze